Zbulwersowałem się,ale jak może być inaczej,gdy człowiek słyszy,że właściciele barów mlecznych i kucharze muszą przestać pieprzyć potrawy,które przyrządzają dla swoich klientów.Nie tylko pieprzyć,ale też paprykować,majeranić,kminić itd.Nie mogą niczym przyprawić poza solą,mogą tylko solić.Jeśli użyją jakiejś innej przyprawy to bary nie będą dotowane,a właścicieli spotkają kary.Naprawdę,czy naszej umęczonej ojczyżnie nie zostanie oszczędzony żaden absurd?Ile bowiem można zaoszczędzić na przyprawach?Niewiele.
Z tym,że plan może być sprytniejszy.Potrawy bez przypraw,tego przecież nawet mało wymagający klienci tych barów nie wytrzymają.Oni nie dopominają się o jakieś wyszukane dania,to przecież nie klienci Sowy,nie chcą jednak czegoś mdłego.No właśnie.Powiedzmy połowa klientów,choć tanio,zrezygnuje nie chcąc jeść dań bez wyrazu.Pójdą gdzie indziej,na przykład do kebabów.Skoro tak,to wiele barów splajtuje albo wcześniej zamknie swoje podwoje,ergo państwo zaoszczędzi na dotacjach.Nie żeby coś miało przeciwko barom mlecznych,nie,nie,gdzieżby,skąd,przecież niczego nie zabrania,wręcz przeciwnie wszystko ułatwia i jak najbardziej bierze wykluczonych pod ochronę.
Ale póki co ,póki są jeszcze bary mleczne to zamawiam:
Pół jarzynowej bez soli i pół ryżu z jabłkami bez cynamonu.
Dałem do działu gotowanie,choć to polityka.
